Wycieczki młodzieży izraelskiej do Polski budzą sporo kontrowersji • Fot. Tomasz Wiech /
Wycieczki młodych Izraelczyków do Polski nie cieszą się dobrą sławą. Wysyłani przez rodziców i opiekunów na „pielgrzymki Zagłady” obwiniają nas o Holokaust, okazują wrogość, niszczą pokoje hotelowe, a od świata odgradzają ich uzbrojeni ochroniarze.
„Jak długo jeszcze izraelska młodzież na zdjęciach przywiezionych z Polski będzie miała wyłącznie kominy krematoryjne i pomniki zamordowanych?
Dlaczego rząd nie domaga się zmiany programu wycieczek, które odkrywają wyłącznie martyrologię i antysemityzm?”
– pyta Ela Sidi, Polka i Izraelka, która pracuje w dzienniku „Haaretz”.
Izolacja pod eskortą
„Serdecznie witamy w obozach zagłady” – to tytuł blogowego wpisu Eli Sidi, pół Polki, pół Izraelki (??? cóż to za neologizm… Żydówki po prostu – m.j), — pracownicy izraelskiego dziennika „Haaretz” (jest projektantką graficzną) i autorki książki „Izrael oswojony”.
Sidi zabrała głos w sprawie wycieczek izraelskiej młodzieży do Polski, bo często musi odpowiadać na jedno pytanie:
— „dlaczego młodzi Izraelczycy, których można spotkać na ulicach Warszawy i Krakowa, są tak agresywni wobec Polaków?”
A że rzeczywiście są agresywni, albo raczej niechętni, nie trzeba jej przekonywać, bo sama podczas jednej z takich wycieczek tę niechęć zaobserwowała.
„Zniesławienie” – dokument o wycieczkach młodych Żydów
***
„Podobnie jak część moich izraelskich znajomych nie pozwoliłam mojemu synowi pojechać z klasą licealną na ‚wycieczkę edukacyjną’ do Polski.
Jednak w czasie, w którym koledzy Maćka z liceum w Giwatajim przebywali w Polsce, spotkaliśmy się z nimi w Krakowie, Wieliczce i Auschwitz, by oddać hołd zamordowanym. Miałam wtedy okazję do bezpośredniego zaobserwowania izraelskiej młodzieży i byłam przerażona jej traumatycznym, negatywnym spotkaniem z Polską”
– pisze.
Ta niechęć najczęściej wyraża się po prostu w izolacji.
Młodzi Żydzi mają bardzo ograniczone możliwości kontaktu polskimi rówieśnikami: poruszają się w autobusach pod eskortą, a spacerując po ulicy czy zatrzymując się na nocleg odgradzani są od otoczenia przez uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Wiadomo – względy bezpieczeństwa.
Swawola ochrony
Sama ochrona izraelskiej młodzieży ma w Polsce swoją historię, którą można by złożyć w czarną listę nadużyć, samowoli i przypadków agresji.
W 2007 roku głośno było o przypadku mieszkającego w Krakowie Włocha, który w biały dzień na oczach przechodniów został pobity przez izraelskich ochroniarzy.
— „Założyli mi kajdanki, rzucili twarzą w psie odchody i kopali”
– skarżył się mężczyzna.
Potem wielokrotnie słyszeliśmy o kolejnych tego typu wydarzeniach: tu pobicie, tam szarpanina albo po prostu buta bezkarnych i czujących się jak u siebie izraelskich bodyguardów.
– W związku z przepisami izraelskiego ministerstwa edukacji ochrona musi być zapewniona. — Ona sprowadza się do dwóch warstw: — są ci, którzy podróżują z grupami i ci, którzy przygotowują miejsce na przyjazd młodzieży.
Najczęściej zajmują się tym polskie firmy ochroniarskie, rzadziej izraelskie – opowiada w rozmowie z naTemat Zuzanna Radzik z Forum Dialogu Między Narodami, które działa na rzecz zbliżenia między Polakami i Żydami.
– Sami w Forum Dialogu mieliśmy problem, gdy w czasie spotkań młodzieży w polskich szkołach Izraelczykom towarzyszyli ochroniarze, bo to burzy intymności i atmosferę spotkania.
Ale to pewnie konieczność, bo drugą stroną medalu są relacje ochroniarzy, którzy mówią, że przy każdej takiej wycieczce zdarzają się jakieś incydenty
– dodaje.
Wandalizm w hotelach
Na to, jaką opinią cieszą się w Polsce młodzi Żydzi, ogromny wpływ mają bardziej drastyczne przypadki, w tym akty wandalizmu dokonywane przez część z nich w hotelach czy samolotach.
„Zdarza się, że gdzieś między wizytą w Treblince a Majdankiem młodzi Izraelczycy spędzają czas na zamówionym przez hotelowy telefon striptizie.
Zdarza się, że obsługa hotelowa musi zbierać ludzkie odchody z łózek i umywalek.
— Zdarza się, że musi oddawać pieniądze za nocleg innym turystom, którzy nie mogą spać, bo Izraelczycy postanowili zagrać w hotelowym holu w piłkę nożną. — O drugiej w nocy”
– tak o wizytach nastolatków z Izraela w Polsce pisał w 2007 roku tygodnik „Przekrój”.
Młodzi Żydzi w Oświęcimiu•Fot. Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Temat został też poruszony w izraelskiej prasie.
Tad Taube, założyciel Fundacji Inicjatywy Żydowskiego Dziedzictwa w Polsce i honorowy konsul RP, pisał na łamach „Haareca”, że niektórzy młodzi Izraelczycy demolują pokoje, a dorośli opiekunowie
— „demonstrują brak szacunku dla polskich gospodarzy”.
Jak mówi Zuzanna Radzik, często zdarza się tak, że hotele już na wstępie odmawiają zakwaterowania izraelskiej młodzieży. — Dziwi się jednak, że przykłada się do tego aż taką wagę.
– Wpuśćmy do hotelu 200, 300 czy 400 polskich nastolatków i skończy się dokładnie tak samo.
Dodać trzeba różnice kulturowe: — Izraelczycy bywają dosyć głośni, w europejskich kategoriach po prostu niegrzeczni.
Są też postawieni w trudnej psychicznie sytuacji.
Jadą przez Polskę, odwiedzają przynajmniej trzy obozy zagłady, słuchają o tym wszystkim przez większość część dnia, więc wytwarza się w nich jakaś psychiczna presja, którą w ten sposób odreagowują
– tłumaczy.
„Polityka na kościach”
Największy kłopot z wycieczkami młodych Żydów tkwi jednak gdzie indziej. To ogólny stosunek do Polski i Polaków, który dzięki tym wyjazdom jest zaszczepiany i utrwalany.
– Ten stosunek jest skrajnie negatywny.
Uważają Polskę za kraj, który jest największym żydowskim cmentarzem na świecie. Z tego powodu jest ona „ziemią nieczystą”
– przekonywał niedawno w wywiadzie dla portalu „Lublin Pamięć Miejsca” izraelski historyk Moshe Zimmermann.
– Co gorsza, terytorium, na którym podczas II wojny światowej Niemcy wymordowali kilka milionów Żydów, identyfikują z jego mieszkańcami i znajdującym się tu obecnie państwem.
W ten sposób Polska i Polacy wyrastają w ich oczach na winnych tego, co się stało, nie mniej niż Niemcy
– ocenił.
W 2008 roku Moshe Zimmermann przeprowadził wśród izraelskich uczniów szkół średnich sondaż, z którego wynikało, że część młodzieży uważa, że
— „Polacy w czasie II Wojny Światowej byli głównymi przestępcami, a Niemcy tylko dostarczyli wagonów”.
Podobne obserwacje ma Ela Sidi.
Jak pisze na blogu, niektórzy młodzi Izraelczycy nie odczuwają nawet sympatii do „Sprawiedliwych”, którzy ukrywali Żydów. — Tłumaczy to tym, że
— „mając 14 lat człowiek buntuje się przeciwko koncepcji dziękowania za cokolwiek, nawet własnym rodzicom, a co dopiero obcym ludziom”.
Głównego powodu niechęci młodzieży żydowskiego do Polaków trzeba szukać jednak w ogólnej filozofii ich wypraw do naszego kraju.
– Programy tych wycieczek są nastawione na to, by opowiadać wyłącznie o cierpieniu Żydów, a nie na przykład o szerszym kontekście tamtych wydarzeń czy o współczesnej Polsce.
Są oczywiście grupy przewodników, którzy dokształcają się, bo chcą więcej wiedzieć o kraju, ale masy przyjeżdżają na wycieczki sformatowane na cierpienie i obozy zagłady
– mówi Zuzanna Radzik.
Właśnie przeciwko temu protestuje polsko-izraelska pracownica „Haaretz”. — Według niej wycieczki edukacyjne do Polski zamiast stać się okazją do naprawy stosunków z naszym narodem i walki z antypolonizmem, spełniają ważną funkcję w „nacjonalistycznych interesach Izraela”.
— „Nie rozumiem polityki przyprawionej ludzkimi kościami. Moim marzeniem jest to, by moje dzieci były dumne zarówno z bycia Polakami jak i Izraelczykami, by potrafiły zdobyć się na tolerancję, by nikt nie uczył je nienawiści do nikogo i aby znały prawdę o historii swoich narodów”
– pisze Sidi.
Trochę inaczej na tę sprawy patrzy działaczka Forum Dialogu:
– Szkoda, ale zwykle szkoły w różnych krajach tak robią edukację historyczną i patriotyczną.
Może to budzić nasz sprzeciw, ale z drugiej strony, gdybyśmy my jeździli do Katynia tak jak Izraelczycy do Polski, pewnie nie jechalibyśmy do Smoleńska na spotkanie z młodzieżą
– podkreśla.
A co z pytaniem Eli Sidi, dlaczego polski rząd nie interweniuje?
Jednoznacznej odpowiedzi udziela Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce.
– Organizacja tych wycieczek w 100 proc. odbywa się po stronie izraelskiej, głównie odpowiada za to ministerstwo edukacji.
My tutaj w Polsce nie mamy żadnego wpływu na kształt programu. — Kilka lat temu protestowaliśmy nawet, że za bardzo skupia się na Zagładzie, ale ewoluuje to bardzo, bardzo powoli
– kwituje w rozmowie z naTemat.
_____________________________
Na temat ochrony żydowskiej jest niedomówienie, są uzbrojeni po zęby, a gdzie polscy celnicy, władze.